Muzeum Niewolnictwa warto odwiedzić! Wstęp jest darmowy a godziny otwarcia (9-17) raczej umowne, bo kiedy chcemy wejść o 1500, zastajemy wszystko pozamykane, a jest środa. Następnego dnia meldujemy się bliżej 10 i możemy przekonać się, że pomysł i wykonanie stoją na naprawdę wysokim poziomie. Audio przewodnik włącza się automatycznie w określonych miejscach. Wiele filmów, animacji, multimedialnych pokazów – ukazują historię niewolnictwa, choć główny nacisk położony jest na rejonie Karaibów i czasie ich podboju i eksploatacji. Wiecie, że w 3 stulecia na Karaiby trafiło między 12 a 15 MILIONÓW niewolników?!?! Przy ówczesnych środkach transportu i higieny, które dziesiątkowały „ładunek”!
1 ere chute du Cabret to duma parku narodowego na Gwadelupie. Ponad stumetrowe wodospady, ściany skalne, tropikalna dżungla i ponad czterogodzinna wycieczka, to coś, czego warto doświadczyć. Trasa jest zróżnicowana i raczej średnio-trudna. Część wiedzie schodami, część to dzikie ścieżki, wilgotne i zabłocone, na które dżungla napiera z każdej strony, część to strome ściany z rozpiętymi linami stalowymi lub miękkimi. Dwugodzinne (głównie) podejście wynagradza widok spadającej kaskady i możliwość zanurzenia rozgrzanych mięśni w chłodnej wodzie. Wydawałoby się, że warto mieć ze sobą prowiant, wodę i dobre buty, ale widok dwójki miejscowych w klapkach, uświadomił nam, że chyba jesteśmy leszczami 😉
Kiedy w powieściach podróżniczych czytałem, że ktoś się przedzierał przez dżunglę z maczetą, brzmiało to jak abstrakcja. Człowiek wychowany w naszych lasach wyobraża sobie, że no ok – od czasu do czasu ciachnął jakąś nisko zwisającą gałąź, trochę jeżyn czy innych kłączy pod nogami – jasne marsz utrudnia, ale bez przesady. Szczytem gęstwiny jest sosnowy młodnik. No więc, drogi czytelniku – taka „gęstwina” to jest sala balowa i wygodna autostrada. Kiedy stajesz na ścieżce wykarczowanej w dżungli, to widok „w las” kończy się po dwóch metrach. Niskie piętro roślinności kończy się w okolicy pasa a wysokie zaczyna tuż powyżej niego. To jest absolutnie zbita ściana roślinności! Przedzieranie się przez to wymaga ostrego sprzętu i ogromnych nakładów energii.
Na koniec wizyty na Gwadelupie dopływamy do rezerwatu Jacquesa Cousteau w pobliżu Bouillante. Miasteczko, jak miasteczko – nic szczególnego, jednak 4 bazy nurkowe na odcinku 100 metrów sugerują, że pod wodą będą cuda! I były! Tuż przy wyspie Gołębiej (Ilets Pigeon) na ok 10 metrach znajduje się pomnik odkrywcy, ale prawdziwe cuda są dookoła. Ryb jest nieprzebrane bogactwo, ale także rozmiar niektórych powala na kolana, a nawet sprawia, że robi się nieswojo. Proszę sobie wyobrazić Barakudę (taka drapieżna ryba z zębami) długości 2 metrów, ważącą 20-30 kg. Przepływając obok, człowiek nie ma pewności, czy aby nie zechce posmakować ludziny…
Pod wodą spędzamy ponad 2 godziny ciesząc oczy ławicami ryb i formacjami skalnymi. Przy trzecim nabijaniu butli, miły pan z centrum nurkowego pyta z uśmiechem, czy zamierzamy mu zrobić konkurencję…